Poznań, luty 1901 roku. Kilka tygodni przed wejściem na rynek nowych banknotów, skradziony zostaje papier do druku waluty, znaleziona zostaje też matryca, która umożliwia podrobienie tych pieniędzy. Tropy prowadzą do Polaków. Jan Morawski próbuje wytropić fałszerza, kiedy jednak dochodzi do morderstwa, zaczyna podejrzewać, że fałszerstwo to element większej układanki. Musi znaleźć zabójcę, bo na razie jedynym podejrzanym jest on sam. W towarzystwie nie najlepiej się o nim mówi. Czy to możliwe, że Morawski zdradził sprawę polską? Dlaczego pracuje dla Banku Rzeszy? A może ten lekkoduch to żaden detektyw, tylko sprytny bywalec małżeńskiej giełdy, który potrafi jedynie prowokować zwierzenia dam, tańcząc z nimi na ostatkowych balach?